Wróciłam do domu
ze szkoły umordowana i poszłam wziąć ciepłą kąpiel. Po kąpieli umyłam zęby,
wypiłam szklankę wody, a zaraz potem poszłam spać. Było trochę wcześnie, jak na
sen, bo dopiero 15:00…
Następnego dnia
okazało się, że mam ma gorączkę. Nie była na szczęście taka wielka, jak
niedawno (40°C). Wtedy mama się strasznie martwiła. Zostałam w domu.
Całe szczęście, że miałam wtedy chomika, papugę i kota! Bawiły się ze mną.
Mama wróciła
wcześniej z pracy i przywiozła mi leki. Jeden syrop był pyszny… malinowy… Mama
zrobiła obiad i obie rozpoczęłyśmy „wieczerzę”. Co prawda przez chorobę nie
miałam ochoty jeść, ale mama mnie zmusiła i zjadłam wszystko (było pyszne!).
Mama postanowiła
pojechać na miasto. Pod czas, gdy nie było mamy pograłam na komputerze,
rozmawiałam na GG, Skype, oglądałam telewizję i pospałam.
Siostra wróciła
ze szkoły o 16:37. Dała mi lekcje do przepisania. Na szczęście nie było ich
dużo.
Potem wypiłam
rosół, actimel’a, herbatę z cytryną i miodem, kakao, mleko z miodem i sam miód.
Połknęłam tabletki i wypiłam syrop. Wskoczyłam do wanny. Potem weszłam pod dwa
koce i kołdrę z zimną szmatką na głowie.
Następnego dnia,
tuż po moim przebudzeniu zauważyłam, że nikogo nie ma w domu. Tak mi się
przynajmniej wydawało… Okazało się, że w domu był tata. „Czemu nie jesteś w
pracy? – spytałam”. „Pracowałem całą noc i jestem zmęczony! – odpowiedział – W dodatku
głowa mnie boli…”. Po paru godzinach
nudy tata powiedział, że mogę wyjść na dwór. W tym momencie, jak otwierałam
drzwi, Kabanos w nie zapukał. „Heeej, Dziecinko – powiedział”. „Nie mów tak do
mnie… - powiedziałam niezadowolona.”, a tata poparł mnie słowami: „Zostaw ją,
dzieciaku!”. Kabanos przeprosił i wręczył mi kwiaty oraz baaardzooo drogą
bombonierkę. Mówił, że wydał na nią całe swoje trzymiesięczne kieszonkowe! Było
mi przykro… Kiedy indziej mu oddam! Podziękowałam, a chwilę później poszliśmy
na dwór. Akurat Lioko, Żółwiś i Lisiczka wracali autobusem, więc tylko zanieśli
rzeczy na górę i bawiliśmy się wszyscy razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz