Kupię LPS'y! Zejdź niżej! Kupię LPS'y! Zejdź niżej!

piątek, 6 września 2013

Z Pamiętnika Peęrpii - Wpis 5 – 18.09.2005r.

Wróciłam do domu ze szkoły umordowana i poszłam wziąć ciepłą kąpiel. Po kąpieli umyłam zęby, wypiłam szklankę wody, a zaraz potem poszłam spać. Było trochę wcześnie, jak na sen, bo dopiero 15:00…
Następnego dnia okazało się, że mam ma gorączkę. Nie była na szczęście taka wielka, jak niedawno (40°C). Wtedy mama się strasznie martwiła. Zostałam w domu. Całe szczęście, że miałam wtedy chomika, papugę i kota! Bawiły się ze mną.
Mama wróciła wcześniej z pracy i przywiozła mi leki. Jeden syrop był pyszny… malinowy… Mama zrobiła obiad i obie rozpoczęłyśmy „wieczerzę”. Co prawda przez chorobę nie miałam ochoty jeść, ale mama mnie zmusiła i zjadłam wszystko (było pyszne!).
Mama postanowiła pojechać na miasto. Pod czas, gdy nie było mamy pograłam na komputerze, rozmawiałam na GG, Skype, oglądałam telewizję i pospałam.
Siostra wróciła ze szkoły o 16:37. Dała mi lekcje do przepisania. Na szczęście nie było ich dużo.
Potem wypiłam rosół, actimel’a, herbatę z cytryną i miodem, kakao, mleko z miodem i sam miód. Połknęłam tabletki i wypiłam syrop. Wskoczyłam do wanny. Potem weszłam pod dwa koce i kołdrę z zimną szmatką na głowie.

Następnego dnia, tuż po moim przebudzeniu zauważyłam, że nikogo nie ma w domu. Tak mi się przynajmniej wydawało… Okazało się, że w domu był tata. „Czemu nie jesteś w pracy? – spytałam”. „Pracowałem całą noc i jestem zmęczony! – odpowiedział – W dodatku głowa mnie boli…”.  Po paru godzinach nudy tata powiedział, że mogę wyjść na dwór. W tym momencie, jak otwierałam drzwi, Kabanos w nie zapukał. „Heeej, Dziecinko – powiedział”. „Nie mów tak do mnie… - powiedziałam niezadowolona.”, a tata poparł mnie słowami: „Zostaw ją, dzieciaku!”. Kabanos przeprosił i wręczył mi kwiaty oraz baaardzooo drogą bombonierkę. Mówił, że wydał na nią całe swoje trzymiesięczne kieszonkowe! Było mi przykro… Kiedy indziej mu oddam! Podziękowałam, a chwilę później poszliśmy na dwór. Akurat Lioko, Żółwiś i Lisiczka wracali autobusem, więc tylko zanieśli rzeczy na górę i bawiliśmy się wszyscy razem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz